Próbują nam wmówić, że pornografia nie szkodzi dzieciom. Prawda jest porażająca

Opublikowano: 14 grudnia 2018 r.

Czy pornografia szkodzi dzieciom? Wydawałoby się, że odpowiedź jest oczywista, jednak już dziś pojawiają się głosy, że prawdziwym problemem jest nie tyle oglądanie takich materiałów przez dzieci, a negatywna reakcja rodziców. Padają argumenty typu: „Kto za dzieciaka nie oglądał pisemka dla dorosłych niech pierwszy rzuci kamieniem” czy „każdemu dzieciakowi przyda się odrobina edukacji seksualnej, hehe”.

Niestety pojawili się też naukowcy próbujący udowadniać, że jedyne problemy związanie z pornografią są wynikiem uznawania jej oglądania za grzech (np. Joshua Grubbs od kilku kat prowadzący w tym zakresie swoistą antykrucjatę). Dlatego przygotujmy się na batalię, w której ludzie, z różnych pobudek, będą próbowali udowadniać, że pornografia może być normalnym elementem życia dziecka, tylko nie powinniśmy z tego robić problemu. Bo dopiero to traumatyzuje. Szczerze mówiąc czuję się surrealistycznie musząc udowadniać, że dzieci nie powinny oglądać filmów przedstawiających połączone z przemocą akty seksualne (a to dominuje we współczesnej pornografii). Jednak proszę bardzo.

Mamy dziś do czynienia z nowym zjawiskiem, nigdy wcześniej nie spotykanym. Chodzi o alarmujący wzrost liczby przypadków gwałtów i molestowania seksualnego dzieci dokonywanych przez dzieci. Podstawowym problemem jest fakt, że w niewielu miejscach na świecie zbiera się takie dane. Jednak mamy już co nieco informacji na ten temat. The Guardian w 2017 roku opublikował artykuł, zwracający uwagę, że w ciągu 4 poprzednich lat liczba oskarżeń wobec dzieci popełniających przestępstwa seksualne wobec innych dzieci wzrosła o 78 proc. w Anglii i Walii. Z kolei w stanie Missouri w 2016 roku wprowadzono prawo nakazujące raportowanie przypadków molestowania seksualnego dzieci przez dzieci. Choć eksperci oczekiwali 600 przypadków rocznie, już w ciągu pierwszych pięciu miesięcy funkcjonowania programu zanotowano ich ponad 2000.

Najnowsze dane pochodzą z raportu szpitala Children’s Mercy z Kansas. W samym roku 2017 zanotowano w tym szpitalu aż 1000 przypadków dzieci w wieku 11-15 lat molestowanych seksualnie (444 zgłaszające się w dniu wydarzenia i kolejnych niemal 600 zgłaszających się w ciągu 5 dni po wydarzeniu).

Heide Olson, pielęgniarka specjalizująca się w ocenie i pomocy ofiarom wykorzystania seksualnego komentuje to w wywiadzie dla portalu Kansas City: „Myślę, że najbardziej szokujące dla nas, zbierających te dane, był fakt, że niemal powoła sprawców to były osoby nieletnie”. Zarówno Heidie Olson, jak i zajmująca się tematyką na poziomie międzynarodowym Dawn Hawkins z National Center on Sexual Exploitation wiążą gwałtowny wzrost przestępstw seksualnych popełnianych przez dzieci z oglądaniem przez nie pornografii.

Pamiętajmy, że dzisiejsza pornografia to nie przypadkowo znalezione drukowane zdjęcia, a filmy przesycone przemocą, w których aktorki są znieważane, bite, opluwane, duszone itp. To, co kiedyś było uznawane za „twardą pornografię” dziś jest elementem głównego nurtu. Ogląda to nie tylko młodzież lecz kontakt z tym może mieć każde dziecko ze smartfonem. Gdy dziecko zaczyna oglądać tego typu materiały rozbudza się w nienaturalny sposób obsesyjne wręcz zainteresowanie seksualnością. Pamiętajmy, że rozwojowo dzieci skłonne są naśladować, wypróbowywać  zaobserwowane wzorce zachowań. Rezultatem jest wzrost liczby przypadków molestowania seksualnego dzieci przez dzieci. Trudno zaprzeczać oczywistemu związkowi przyczynowo-skutkowemu.

Jak sobie z tym poradzą propagandyści tezy, iż pornografia wcale nie musi szkodzić dzieciom? Być może w najprostszy możliwy sposób – chowając głowę w piasek. Póki nie jest wprowadzony  obowiązek ewidencjonowania przypadków molestowania seksualnego nieletnich przez nieletnich nie mamy pojęcia o skali zjawiska.

Bogna Białecka, psycholog

www.pch24.pl