Wiara daje życie

Opublikowano: 23 października 2015 r.

Podczas Synodu praktycznie wszystkie grupy językowe, które obradowały w circoli minori, wysunęły postulat wprowadzenia solidnego i wymagającego przygotowania do zawarcia sakramentu małżeństwa. Nie chodzi o to, aby mnożyć w Kościele nowe formalności. Doświadczenie wszystkich kontynentów jest takie same – bez dojrzałej wiary nie da się zbudować trwałego i szczęśliwego małżeństwa.

Etapy przygotowania do zawarcia sakramentu małżeństwa, przynajmniej na poziomie teoretycznym, są od dawna znane. Wymienia je choćby adhortacja Familiaris consortio: przygotowanie dalsze, bliższe i bezpośrednie. Jak wygląda jednak praktyka działań duszpasterskich w zakresie przygotowania narzeczonych do zawarcia sakramentu?

Od razu pojawiły się dyskusje. Skoro ma to być dobre przygotowanie, to musi trwać. Inni stwierdzili, że wydłużenie samego procesu przygotowania zaowocuje tym, że tylko niewielka liczba narzeczonych będzie chciała w nim uczestniczyć, a w konsekwencji wzrośnie liczba par żyjących ze sobą bez ślubu lub tylko w związku cywilnym. Trzeba mówić nowym językiem, wprowadzić więcej warsztatów, uatrakcyjnić formę przygotowań – proponowali kolejni uczestnicy Synodu.

Padało wiele nowych i może nawet cennych postulatów. Pracując z narzeczonymi, widzę jednak, że podstawowym problem jest brak wiary. I to brak wiary, który dotyka różnych poziomów życia młodych ludzi. Nie wierzą, że można stworzyć piękną i trwałą relację pomiędzy żoną i mężem, relację opartą na miłości, bo nigdy tej miłości nie widzieli w swojej rodzinie, a może w ogóle jej nie widzieli. Nie wierzą, że Bóg cokolwiek wniesie do ich życia małżeńskiego, a więc sakrament staje się po prostu jednym ze sposobów wejścia w społecznie akceptowane relacje bycia mężem i żoną. Nie wierzą w końcu i nie praktykują wiary, bo nie mieli blisko siebie żadnego świadka.

Czy to są stwierdzenia zbyt dramatyczne? Przecież są rodzice, katecheci, księża, tyle lat katechezy… A jednak rośnie liczba konkubinatów; młodzi ludzie wprost stwierdzają, że boją się małżeństwa i odpowiedzialności. Doświadczenie wielu duszpasterzy rodzin potwierdza, że rodzice nie przekazują wiary swoim dzieciom, bo sami jej nie mają.

Jeżeli mamy mówić o dobrym przygotowaniu do zawarcia sakramentu małżeństwa, musimy wrócić do tematu obecnego w każdej parafii – duszpasterstwa rodzin. Żadna katecheza przedmałżeńska, żadne duszpasterstwo akademickie nie zastąpi widoku rodziców, którzy razem z dziećmi się modlili, chodzili do kościoła i przede wszystkim żyli miłością w codziennych relacjach.

Oczywiście nie mam zamiaru likwidować i przekreślać wszystkich katechez przedmałżeńskich i przedślubnych. Są one bardzo potrzebne i często są pierwszym zbliżeniem się do Kościoła po wielu latach niepraktykowania. Chcę tylko powiedzieć, że mają one być uzupełnieniem tego wszystkiego, czego młody człowiek powinien nauczyć się w domu, w rodzinie, od swoich rodziców.

Bardzo trudno mówi się do grupy narzeczonych, kiedy nie rozumieją języka wiary i nigdy na poważnie nie spotkali w swoim życiu Jezusa Chrystusa. Jeżeli mamy przygotować ich do sakramentu małżeństwa, nie możemy poprzestać tylko na praktycznych informacjach o różnicach pomiędzy mężczyzną i kobietą, komunikacji i sposobie radzenia sobie z problemami. Konieczne jest znalezienie skutecznego języka przekazu, np. używanie środków multimedialnych, dostosowanie orędzia Ewangelii do sytuacji, w której żyją, tworzenie małych grup, w których uczestnicy otworzą się na siebie w dialogu.

Moim zdaniem najważniejsze jest jednak to, aby otworzyć ich serca na spotkanie, być może po raz pierwszy, na doświadczenie przychodzącego Boga. Boga, który objawia się jako miłość i pragnie podnieść ich naturalne pragnienie bycia ze sobą w relacji mężczyzna – kobieta do godności sakramentu.  

Sakrament to widzialny znak niewidzialnej rzeczywistości. W małżeństwie kobieta i mężczyzna zaproszeni są do tego, aby ich życie stawało się obrazem miłości Boga, która jest wierna, trwała, przebaczająca. Nie można tworzyć sakramentalnej wspólnoty małżeńskiej, jeżeli nie uwierzy się w Boga, jeżeli nie podejmie się wysiłku nawrócenia i przebaczenia.

Żadna katecheza przedmałżeńska nie zastąpi świadectwa kochających się rodziców. Może obudzić pragnienie wiary, może nauczyć, jak rozwiązywać problemy małżeńskie, ale nie zastąpi cierpliwej i systematycznie praktykowanej wiary. Czas przygotowania do zawarcia sakramentu małżeństwa musi więc być czasem budzenia wiary, czasem, kiedy zaprosimy każdego z narzeczonych do bardzo osobistego i intymnego spotkania z Jezusem Chrystusem.  

Jak to zrobić? Ile czasu poświęcić na to przygotowanie? Jakich metod i środków użyć? Nie ma dwóch takich samych osób, nie ma dwóch takich samych par narzeczonych, nie ma dwóch takich samych historii życia. Nie ma wreszcie doskonałych katechez przedmałżeńskich. Odpowiedzią na te wszystkie pytania powinno być zaproszenie do tego, aby każda i każdy z nas stawał się radosnym i wiarygodnym świadkiem miłości Chrystusa w swojej rodzinie. To będzie najlepsze przygotowanie do zawarcia sakramentu małżeństwa, przygotowanie na drodze dojrzewania w wierze.

ks. Przemysław Drąg
Dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin