Kolęda z „Amoris laetitia”

Opublikowano: 26 stycznia 2017 r.

O spotkaniach z wiernymi podczas wizyty kolędowej oraz wpływie adhortacji „Amoris laetitia” na treść rozmów opowiada dla KAI Stanisław Jaromi OFM Conv. 

„W tym roku po lekturze „Amoris laetitia” gratuluję wszystkim spotkanym parom wieloletniej wierności, zachęcam do rozgłaszania, że można być razem 50-60 lat i być szczęśliwym. Próbuję też rozmawiać z osobami, które żyją w związkach nieregularnych, rozeznawać ich drogę i miejsce w Kościele.
 
Najtrudniejsze są czasem podejmowane kwestie, typu: co dalej z wiernością małżeńską, bo dziś przysięgając można myśleć, że jak się nie uda, to nic nie szkodzi, bo rozeznamy, rozejdziemy się, znajdziemy nowego życiowego partnera i nie myślimy o grzechu ciężkim, tylko poszukamy sympatycznego miłosiernego księdza i można przystępować do Komunii. Najtrudniejsze, bo wymagają dłuższej rozmowy wyjaśniającej, co jest skutkiem, a co przyczyną kryzysu oraz powolnej detoksykacji z tez wypisywanych przez różnych publicystów i samozwańczych komentatorów ogłaszających się bardziej papieskimi niż Papież.
 
Doraźnie pomagam sobie wypowiedzią prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerharda Müllera, że nauczanie „Amoris laetitia” jest bardzo jasne: Papież Franciszek prosi o rozeznawanie sytuacji tych osób, które żyją w związkach nieregularnych, czyli niezgodnych z nauczaniem Kościoła, i prosi, by pomóc tym osobom w znalezieniu drogi nowego włączenia do Kościoła, zgodnie z warunkami przyjmowania sakramentów oraz chrześcijańskim orędziem o małżeństwie. Nie ma przecież żadnej sprzeczności – dodaje kard. Müller – mamy w Kościele jasne tradycyjne nauczanie o małżeństwie, ale też obowiązek zajęcia się osobami przeżywającymi trudności.
 
Ktoś nazwał to ambitnym duszpasterstwem, dla mnie to jest włączanie światła Ewangelii oraz własnej empatii, aby spotkać się z ludźmi w ich często bardzo trudnej sytuacji życiowej realizowane w świecie chaosu aksjologicznego. I problematyczne okazuje się nie nauczanie współczesnego Kościoła, ale wypisywane codziennie własne pomysły papieskich krytyków, które rozpanoszyły się w internetowej narracji. Chcę zatem na koniec zaapelować do nich, w imię odpowiedzialności za Kościół i naszych wiernych o odpowiedzialność za słowo, o powstrzymanie się przed głoszeniem fałszu nt. Kościoła i Ojca Świętego, a przynajmniej nie nazywanie tego wszystkiego głosem katolickim”.
 
Źródło: www.ekai.pl