Rodzina w czasie pandemii. Krajowy Duszpasterz Rodzin: Właśnie teraz niezwykle ważne są relacje małżeńskie i wspólna modlitwa

Opublikowano: 15 kwietnia 2020 r.

W czasie, gdy jesteśmy w odosobnieniu, martwimy się o zdrowie i przyszłość takie proste sprawy jak wspólna modlitwa, wsparcie i rozmowa mają ogromne znaczenie. To jest też ogromna przestrzeń do tego, jak mówił papież Pius XII, by rodzice byli pierwszymi świadkami i nauczycielami wiary dla swoich dzieci.

– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. Przemysław Drąg dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin.

wPolityce.pl: Przeżywamy najważniejszy dla chrześcijan czas Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Co radzi Ksiądz rodzinom w chwili, gdy właśnie w tym czasie mamy tak bardzo utrudniony dostęp do kościoła i sakramentów?

Ks. Przemysław Drąg: Pierwsza i najważniejsza sprawa to odkrycie na nowo mocy jaką ma w sobie sakrament małżeństwa. To może zaskakująca odpowiedź na to pytanie, a właśnie to jest najważniejsze i bardzo aktualne. Sakrament małżeństwa sprawia, że małżonkowie jednocząc się z krzyżem Jezusa Chrystusa w pełni rozumieją co znaczy kochać, przebaczać i poświęcać się. Jest to niezwykle ważne w tym czasie, gdy jesteśmy przez pandemię koronawirusa wystawieni na wielką próbę i czas świąt z konieczności musimy przeżywać inaczej niż dotąd. Właśnie teraz niezwykle ważne są relacje małżeńskie i wspólna modlitwa. To są proste sprawy, ale przeżywamy czas, w którym rodziny powinny docenić to, że mają siebie nawzajem, że mają dzieci, mogą się wspierać i liczyć na siebie.

Czyli uważa Ksiądz, że powinniśmy właśnie teraz na nowo odkryć czym tak naprawdę jest rodzina?

Jestem przekonany, że tak. Podczas mojej wieloletniej pracy z małżeństwami dostrzegam, że wiele małżeństw zostało zawartych na poziomie tradycji, a więc relacje małżeńskie oparte są na powierzchownych relacjach. Z tego rodzi się wiele problemów. Widzę też, że wiele kryzysów małżeńskich ma źródło w braku umiejętności komunikacji. To wszystko przenosi się na wychowanie dzieci. Przeżywamy teraz wszyscy trudny czas, jeśli jednak małżonkowie, rodzice są pewni swojej miłości, wiedzą, dlaczego chcieli i chcą być razem oraz potrafią się komunikować między sobą, znikają też problemy w komunikacji z dziećmi. W czasie, gdy jesteśmy w odosobnieniu, martwimy się o zdrowie i przyszłość takie proste sprawy jak wspólna modlitwa, wsparcie i rozmowa mają ogromne znaczenie. To jest też ogromna przestrzeń do tego, jak mówił papież Pius XII, by rodzice byli pierwszymi świadkami i nauczycielami wiary dla swoich dzieci. Ta zupełnie inna niż dotychczasowe Wielkanoc jest okazją do tego, by to właśnie rodzice rozmawiali z dziećmi o tym, jakie przeżywamy święta, dlaczego świętujemy Zmartwychwstanie Pańskie i jak ono jest ważne dla naszej wiary. Z młodszymi dziećmi możemy wspominać to, co rok temu działo się w kościele, tłumaczyć znaczenie dzielenia się jajkiem, symbol baranka, który jest na stole, starsze możemy włączyć w czytanie Ewangelii i modlitwę. To może być czas, który przyniesie rodzinom niesamowite owoce.

Wspomniał Ksiądz o tym jak ważna jest komunikacja i że bez niej ciężko o szczęśliwą rodzinę, tylko czy braki w tej komunikacji da się nadrobić w czasie, gdy boimy się o zdrowie, przyszłość i materialne zabezpieczenie rodziny?

Rzeczywiście, jest to poważny problem, który jak wynika z mojego doświadczenia, bardziej dotyka mężczyzn. To oni chcą działać i zabezpieczać przyszłość swoich bliskich, a teraz z konieczności są w jakimś stopniu bezradni. Należałoby zacząć od prostych spraw. Małżonkowie powinni porozmawiać o swoich lękach, by poczuć, że są razem nie tylko wtedy, gdy jest dobrze. Powinni przypomnieć sobie, że połączyła ich miłość i to, że chcieli dla siebie nawzajem dobra i chcieli wspierać się w lepszych i gorszych chwilach. Teraz, potrzebna jest nam wszystkim cierpliwość i wyrozumiałość. Małżonkowie powinni na nowo odkryć, że we wszystkim co się dzieje między nimi i w ich życiu jest Jezus Chrystus. Nie są sami. Jak już mówiłem łączyć powinna modlitwa. Nie zapominajmy jednak również o tym, jak bardzo łączy rodziny, wspólny stół. To niby prozaiczne, ale też niezwykle ważne. Na co dzień, w pośpiechu, nie mieliśmy zbyt dużo czasu na wspólne posiłki, teraz możemy włączyć dzieci w ich przygotowanie i trochę dłużej posiedzieć i porozmawiać przy stole. To bardzo prosty sposób na budowanie bliskości i otwieranie się na siebie. Przy stole, tym codziennym i świątecznym, możemy odbudować to, co często zostało w rodzinach zatracone. Pandemia koronawirusa , czas naszego odosobnienia, skłania do tego, by przekonstruować całe nasze życie rodzinne. Mimo trudności możemy ten czas wykorzystać na budowanie bliskości.

Święta to zawsze czas rodzinny, czas wspólnoty i mimo, że czasem narzekaliśmy na siedzenie przy stole w tym roku będzie nam tego bardzo brakować. Z konieczności nie spędzimy ich w dużym rodzinnym gronie, nie będziemy się spotykać. Zostaniemy w swoich czterech ścianach, nawet bez dostępu do liturgii. To będzie trudne. Czy w związku tym nasza rodzina może stać się kościołem domowym, a nasz świąteczny stół w pewnym sensie ołtarzem?

To byłoby idealne rozwiązanie. Takie było też marzenie papieży Pawła VI i Benedykta XVI. Mówili oni, że stół eucharystyczny powinien zostać przeniesiony do naszych domów. W wielu przypadkach i mówię to z całą świadomością, tak się niestety nie dzieje. Jeśli jednak przypomnimy sobie, że Chrystus naprawdę żyje w naszej rodzinie, to rzeczywistość zacznie się zmieniać. Jeśli razem się modlimy, siadamy do stołu, to naprawdę jest między nami Jezus Chrystus i rodzina zaczyna się stawać domowym kościołem. W tych dniach doskwiera nam brak celebracji Wielkiego Tygodnia i Wielkanocy. Będzie nam bardzo brakować przeżyć duchowych, jednak jest to też szansa na zobaczenie innej rzeczywistości tych Świąt, ich religijnej istoty. Chciałbym, żeby ten czas pomógł na nowo odkryć jak ogromną rolę w rodzinie pełni ojciec. Widzę, że brak ojca, jego ciągła nieobecność, albo spychanie go w domu na dalszy plan wyrządza rodzinie ogromną krzywdę. Brak ojców w procesie wychowywania dzieci jest coraz większym problemem. Mamy teraz wielką okazję, by odnowić i we właściwy sposób budować relacje ojciec – dzieci. Zachęcam, by w czasie świąt ojcowie błogosławili święconki i stół, do którego zasiądziemy do wielkanocnego śniadania. To ojcowie powinni zaprosić rodzinę do wspólnej modlitwy i podziękować Bogu za to, że rodzina jest razem. To będzie dla ojców ważne i duże przeżycie. Może warto przy tej okazji sięgnąć po rodzinne zdjęcia, poznać historię swojej rodziny, przypomnieć sobie wspólnie spędzone wakacje. Ważne jest jednak także to, abyśmy razem jako rodzina odkrywali przychodzącego Chrystusa. Okres tych Świąt wielkanocnych będzie na pewno wyjątkowym czasem. To od nas zależy jak go wykorzystamy.

Spróbujmy wybiec w przyszłość. Rodzina ostatnio często przegrywała z zaangażowaniem zawodowym, szkołą, samorozwojem i konsumpcją. Czy ten czas pozwoli nam na nowo odkryć jej wartość?

Jestem w tej kwestii umiarkowanym optymistą. Zdaję sobie sprawę, że tygodnie przebywania tak blisko razem, żona z mężem, mąż z żoną, dzieci z rodzicami mogą doprowadzić do wielu kryzysów, pewne problemy dotąd niedostrzegane wyjdą na jaw. Mam nadzieję, że z niektórymi problemami rodziny poradzą sobie same, z innymi trafią do doradców życia rodzinnego, kapłanów, kogoś z rodziny lub psychoterapeutów, którzy pomogą wyjść na prostą. Wspomniałem, że jestem jednak optymistą, bo jestem głęboko przekonany, że członkowie rodzin kochają się nawzajem i teraz uświadomią sobie, że mają za co dziękować i czym się cieszyć. Mam też wielką nadzieję, że wiele osób w rodzinach bardziej pozna siebie nawzajem i stwierdzi, że to mimo wszystko nie był to dla nich taki zły czas. Docenią się nawzajem i stwierdzą, że lubią ze sobą spędzać czas. Nawet jeśli kilka rodzin w parafii zmieni się na lepsze i zacznie bardziej cieszyć się sobą nawzajem, to będzie już wielkie osiągnięcie. W skali całej Polski to będą już tysiące rodzin.

Rozmawiała Agnieszka Ponikiewska

www.wpolityce.pl